Po powrocie do hotelu – 2 dni odpoczynku i zdecydowaliśmy się na Legzirę z wycieczką zorganizowaną z All Maroko. Ciężko nam się zdecydować na to by dostosować się do grupy ale tym razem zaryzykowaliśmy. Oprócz samej plaży w planie mini Sahara oraz obiad w górach w tradycyjnym domu beduińskim.
Legzira
Legzira to jedna z najpiękniejszych plaż na świecie. Tytuł ten zawdzięcza przede wszystkim łukom skalnym. Czerwone skały bajecznie wyglądają na tle błękitnego nieba.
Na plaży mieliśmy prawie 1,5 h. Po wypiciu grupowej herbatki udaliśmy się w stronę łuków. Początkowo chcieliśmy popływać, jednak fale są tam tak ogromne, że obowiązuje zakaz pływania. Przeszliśmy się jednak brzegiem skacząc co jakiś czas na fale. Przestrzeń między skałami na brzegu a wodą była tak niewyobrażalna, że można się było pogubić. W połączeniu z unoszącą się mgłą dawała wrażenie jakiegoś kosmicznego miejsca.
Powrotną drogę przejechaliśmy na wielbłądzie. W życiu się tak nie uśmiałam. Mimo, że syn wręcz przeciwnie.
Tinzin
W Tinzin odwiedziliśmy fabrykę srebra gdzie skusiliśmy się na czajniczek.
Oprócz tego przeszliśmy się uliczkami miasta. Jednak to typowe wycieczkowe obejście. Nie było więc mowy o poczuciu klimatu czy wypiciu w lokalnej knajpce jakiegoś napoju 🙂
Mała Sahara
Mała Sahara to nawet nie Sahara. Musieliśmy się nieźle nagimnastykować, żeby fotki wyglądały jak na pustyni…
Wracając z Massy podjechaliśmy w góry do tradycyjnego domu beduińskiego na obiad.
I to było najlepsze z całej wycieczki 🙂